Iluzja
krzesło
samotnie
w ciemności pokoju
na jego
ramieniu
beztrosko przysiadł
magią błyszczący
motyl naiwny
aby
nie znikło
na dłużej
przytrzymać
przytulić
ten sen zwiewny
podfruwajkę
cichą
Tryb przypuszczający
jeżeli istnieje
to wierzę
że mnie kocha
jeżeli istnieje
wierzę
że opiekuje się mną
chroni od złego
jeżeli istnieje
ma dla mnie plan
prowadzi swoją drogą
jeżeli tylko
istnieje
|
Motylim skrzydłem
bezwiednie
mnie
w sobie
rozkochałaś
dźwięcznym
słowem
wybrzmiałym
z przypadka
ruchem dłoni
tak
zwykłym
nie chcącym
i przerwanym
westchnieniem
gorącym
Z szarości
wpierw
myśl się zjawia
świeża i jasna
w kolorem
kłujący
obraz
przechodzi
spokoju nie daje
oddechem szeleści
chichocze
szlocha
łokciami rozpycha
w duszę szczypie
i żyje
|
Przepiórka
i co z nią zrobić
młodą taką
bez piór
jeszcze
żółtodziobą
kaczce podrzucić
niech
wychowa
w rowie zostawić
niech
tam zginie
w oczach ma
lęku
dwa jeziora
a w gardle
serce
uwięzione
zabiedzona
i niechciana
śmieszna
miłość
odrzucona
Spotkania
godziny w biegu
swym szalonym
rozwianą grzywą
uczuć
w uniesień
galopie
zmysły rozpalą
i ból ukoją
a przeszłość
w świetlanych
witraży symfonię
ułożą
|